Piątek, 19 kwietnia 202419/04/2024
690 680 960
690 680 960

Kto jest winien wypadkom z udziałem pieszych? Jak niewiele trzeba żeby żyć (List od czytelnika)

Olbrzymia w ostatnim czasie liczba wypadków, w których poszkodowane zostają osoby piesze wywołuje wiele dyskusji na temat kto jest winien tym zdarzeniom. Kierowca czy pieszy? Nasz Czytelnik swoim listem chciałby wpłynąć na zachowanie użytkowników drogi.

Po raz kolejny piętnuje się kierowców za potrącenie całkowicie umywając od winy pieszych. Proszę spojrzeć na to ze strony prawa. Owszem pieszy ma pierwszeństwo będąc już na pasach. Pytanie za sto punktów – stoję na światłach, na skrzyżowaniu, zapala mi się zielone ruszam i widzę, że porusza się (cholera na czerwonym skoro ja mam zielone) rozpędzony tir… Co mam zrobić? wjechać na skrzyżowanie? Przecież mam pierwszeństwo! Nieprawda, hamuje i puszczam wariata! Przecież nawet w przepisach mamy, że na skrzyżowanie wjeżdżamy upewniając się, że pokonamy je bezpiecznie. To oczywiste jest dla nas kierowców. Można nawet się powoływać na jedną z podstawowych zasad ruchu drogowego – zasada ograniczonego zaufania! A przecież, pieszy jest też uczestnikiem ruchu drogowego.

Cały czas w mediach słyszymy o tym, że 5-10km mniej ratuje życie. Coś w tym jest jednakże gdzie są akcje, plakaty, spoty które nakazują pieszemu zachowanie szczególnej ostrożności. Ba nawet w przedszkolu uczą dzieciaczki, że przed przejściem – lewa – prawa – lewa, dopiero idziemy, na środku powinniśmy spojrzeć jeszcze w prawo! Właśnie to gubi naszych pieszych. Wszyscy jesteśmy ludźmi, możemy się na chwilę rozkojarzyć. Niestety jako kierowcy mamy dużo mniej czasu na reakcje niż taki pieszy. Najlepsze opony nie zatrzymają auta w miejscu, ale z kolei najtańsze tenisówki pozwolą w pół kroku się zatrzymać i uniknąć tragedii.

Tak wiele ostatnio wypadków potrąceń było przy bardzo niekorzystnych warunkach. Kto jeździ autem, wie jak ciężko jest coś dostrzec wieczorem w deszcz a na dodatek gdy z naprzeciwka jedzie auto z oślepiającymi lampami. Do tego ciemny strój? potrącenie gotowe. A przecież auto prościej zauważyć…bo jest oświetlone, słychać odgłos, silnika… ale halo musimy myśleć o tym, że wchodzimy na jezdnię – przepraszam na przejście – ale tędy też poruszają się pojazdy! może zdejmijmy kaptur, ściszmy muzykę na słuchawkach lub przestańmy bawić się telefonem!

Nie chcę by ktoś pomyślał, że moim zdaniem piesi są sami sobie winni. NIE lecz sami pracują na swój los, wtargnięcia to jedno, ale nawet gdy już jesteśmy w połowie i widzimy, że jedzie auto, przechodzimy dalej? Czy robimy z siebie męczennika i ofiarę walcząca o swoje prawa? Przecież ten za kółkiem może obejrzeć się w lusterko wsteczne, w bok, zerknąć na zegary bo właśnie mignęła mu rezerwa, choćby ziewnąć, wystarczy jechać i przepisowe 50 km/h ale jak ktoś wyjdzie na przejście w odległości paru metrów od nas nie mamy już czasu na reakcję, ułamek sekundy przekreśla wszystko, niestety. I powiedzcie mi Państwo kto w takiej sytuacji jest bardziej poszkodowany?

Kobieta, której jeszcze dobrych naście lat zostało? Babci, matce, żonie? Miała dla kogo żyć, to im teraz będzie najciężej. A kierujący tym autem? Wyskoczył z auta złapał się za głowę biegał i krzyczał! Miał rodzinę w tym aucie. Nie życzę nikomu. Do końca życia, tego widoku nie zapomni ani on, ani jego żona ani tym bardziej dziecko. Przecież nie zrobił tego celowo. Teraz czekają go ze dwa lata zanim sprawę sądy rozstrzygną, do tego czasu psychicznie będzie wykończony..

Drodzy Państwo zastanówmy się nad tym kto tak najbardziej ma większy wpływ na nasze bezpieczeństwo na drodze. Tylko kierowcy z innych aut? Czy również my sami?

Zastanówmy się nad tym wszyscy…

Kierowca i przechodzień.

A co Wy na ten temat sądzicie?

(fot. archiwum)
2015-01-28 08:00:24

76 komentarzy

  1. jakie pieszy ma pierwszeństwo ??!!
    Jasno stoi w ustawie, że zabrania się wchodzenia na jezdnię:
    bezpośrednio przed jadącym pojazdem,
    zza stojącego pojazdu,
    wbiegania na jezdnię,
    zwalniania kroku na jezdni,

  2. Podpisuje się pod listem tego Pana. Święta racja.

  3. bardzo dobrze napisałeś, zgadzam się

  4. zgadzam się z tym Panem , ale zauważmy że zwierzęta mają większe przywileje niż ludzie , popatrzcie ile przejść dla zwierząt jest na obwodnicy Lublina a ile kładek dla ludzi , mało to kładki i drogi zrobił jakiś projektancina z Bożej łaski odgrodził ludzi od komunikacji miejskiej i tak poskracał dojścia że dla przykładu ja do autobusu mpk miałem 2km a teraz mam 3,5km , popatrzmy co dzieje się przy UMCS-ie gdy zamkneli kładkę i wiela innych miejsc.

  5. A gdyby tak w odległości 30 m w lewo „od zebry” – przejścia dla pieszych – wymalować poprzeczną linię na jezdni. Linia ta miałaby oznaczać:1/ dla pieszego, że jeśli pojazd ją przekroczył to pieszy nie może wejść na przejście, 2/ dla kierującego, że jeśli pieszy wszedł na przejście a pojazd jest przed tą linią to kierowca musi bezwzględnie ustąpić pierwszeństwa pieszemu.
    Należy bezwzględnie dobrze oświetlić przejścia, tak by osoba na przejściu była widoczna w oświetleniu przejścia – a nie tylko w reflektorach samochodowych.
    Treść zawartego materiału w Pana wypowiedzi jest bardzo pozytywna. Szkoda, że osoby stanowiące prawo, a tym samym przepisy nie korzystają z dobrych sugestii fachowców.

  6. Świetny list! 🙂 generalnie pieszy, który jeździ bardziej uważa na przejściach, bo wie jak to jest być po drugiej stronie i wie, że nieważne jakie hamulce, auto czy opony, samochód w miejscu po wciśnięciu hamulca w podłogę nie stanie. Osobiście najbardziej nie lubię, jak ludzie stają na samym brzegu krawężnika, naprawdę nie mają wyobraźni. Ktoś może się przestraszyć, może zrobić komuś się słabo, ktoś inny może go trącić w wyniku czego wypadnie na jezdnie, zamyślony zobaczy jakiś ruch kantem oka i wtargnie na przejście. Miałam dwie takie sytuacje, jedną pod gimnazjum nr 5. Dziewczynka z papierosem stała na samym brzegu, przed przejściem odruch noga z gazu i całe szczęście, rowerzysta bardzo szybko przejechał obok niej, a ona oczywiście ruszyła, ja się zatrzymałam w połowie przejścia, kierowca z lewej na całych pasach (zręcznie auto ominęła), kierowca z lewoskrętu podobnie jak ja. Dziewczynie nic się nie stało, a jeszcze miała siłę, żeby 3 dorosłe osoby, które wypadły zdenerwowane z samochodów „k*rwami i ch*jami” obrzucić. Innym razem na Sowińskiego moja, własna osobista studentka wskoczyła mi pod koła, jak się zapytałam, dlaczego to zrobiła, powinna była poczekać, widziała, że się nie wlokłam, usłyszałam „przecież pani mgr by mnie nie przejechała”, na pytanie, a jakbym to nie była ja i nie wjechałabym na krawężnik, żeby uniknąć potrącenia jej, już nie znała odpowiedzi.
    I jeszcze jedna rzecz wysyłanie sprzecznych sygnałów: wczoraj pod Obi na Orkana, dwie nastki i ja zjeżdżająca z lewoskrętu. Facetowi z naprzeciwka przebiegły przed maską, po czym zatrzymały się na wysepce (nie ma tam wymalowanych pasów, więc to wysepka), widziałam co zrobiły, wlokę się na dwójce, dziewczyny stoją, jak słupy soli, (facet je ztrąbił uczciwie, może się przestraszyły, ale tak się wlokłam, że 3 razy zdążyłyby spokojnie przejść) wjeżdżam na pasy, a one mi wskakują pod koła… Normalka?

Z kraju