Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Zderzył się z sarną, uszkodził samochód. Nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za zwierzę

Nasz Czytelnik jakiś czas temu miał zdarzenie drogowe z dziką zwierzyną. Do dzisiaj ma problem z odzyskaniem pieniędzy za naprawę auta.

Często okazuje się, że dzika zwierzyna biorąca udział w zdarzeniu drogowym, jest tak naprawdę niczyja, bo nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności za zniszczenia pojazdu. Nasz Czytelnik, a zapewne i inne osoby, ma problem z odzyskaniem pieniędzy za naprawę uszkodzonego auta po zderzeniu z sarną. W przesłanej do nas informacji pan Krzysztof opisuje związane z tym perypetie.

– W związku z ostatnimi zdarzeniami z udziałem zwierząt leśnych piszę do was w rej sprawie. 2 czerwca jadąc drogą serwisową obok S17 w miejscowość Janówek miałem zderzenie z sarną. Wezwałem policję, napisali notatkę bo chciałem starać się o odszkodowanie. Nie miałem AC więc starałem się o odszkodowanie od zarządcy drogi. Problem jest w tym, że nikt się nie poczuwa do odpowiedzialności. Odwoływałem się i nic z tego, jak oni twierdzą, jest to zdarzenie losowe (winna jest sarna, która nie zapłaci odszkodowania bo nie przeżyła zderzenia). Naprawa samochodu wynosi kilka tysięcy złotych i ja muszę płacić z własnej kieszeni, za coś, co nie było spowodowane moją winą – opisuje problemy z odszkodowaniem pan Krzysztof.

 

 

Co ciekawe osoba, która zajmuje się takimi sprawami na drodze sądowej, twierdzi, że nikt nie jest w stanie dać gwarancji na wygranie takie sporawy w sądzie. Dochodzą do tego oczywiście dodatkowe koszty.

– Zwracam się z prośbą o pomoc w tej sprawie, może komuś udało się odzyskać poniesione koszty spowodowane zderzeniem ze zwierzyną leśną – dodaje Czytelnik.

Jeżeli mieliście historię z dziką zwierzyną na drodze piszcie w komentarzach, jak wyglądała wasza historia.

2017-10-28 13:27:19
(fot. wideo nadesłane Krzysztof)

114 komentarzy

  1. Mój mąż w środku miasta potrącił lisa. Nie odzyskalismy nawet złotówki.

  2. Jak by chcial taka zabita sarne zabrać do domu to moment by sie znalazla osoba odpowiedzialna…

  3. Trzeba się z tym liczyć że w takich warunkach może jakieś zwierze wyskoczyć gdy w pobliżu jest las zwłaszcza wieczorem gdy zapada zmrok… lepiej być przezornym i świadomym takiego zagrożenia i dostosować prędkość, włączyć światła przeciwmgłowe żeby odpowiednio doświetlić pobocze. To zderzenie z naturą a natura za szkody nie zapłaci, można się od takich zdarzeń dodatkowo ubezpieczać ale trzeba pamiętać że nic nie jest za darmo a ubezpieczyciel też swoje musi zarobić. Można walczyć o złe oznakowanie drogi w sądzie ale trzeba być pewnym że jest to zasadne bo tj. tu droga techniczna różni się od drogi regularnej i może podlegać trochę innym warunkom wymaganego oznakowania.

    • Tu masz linka do filmu z kanału motodoradca.pl gdzie jest wyjaśnione postępowanie w takiej sytuacji. Pozdrawiam.

  4. Wystarczy w miejscach newralgicznych postawić siatkę i zwierzyna nie wyjdzie na drogę.

  5. Polacy, Polacy!!! Tylko obrzucić się g…m i wyzwiskami i każdy jest mądrzejszy. WSTYD!!! Jestem zdania, że my ludzie, sarny, łosie itd. mamy takie samo prawo do naszej mateczki ziemi i to jest ŚWIĘTE. Rozumiem doskonale jak można załatwić auto bo sam miałem bliskie spotkania z sarnami, dzikami z dachowaniem włącznie i takie brednie typu (oczywiście znawców) trzeba uważać lub za szybko jechał są co najmniej nie na miejscu. Nie miałem AC i nie zastanawiałem się do kogo po odszkodowanie.
    Uważam, że do tematu powinniśmy podejść od innej strony. Jak zawsze jeśli nie wiadomo o co chodzi to …. . Idąc tokiem myślenia co niektórych to jeśli mój pies wyskoczy z kojca i wybiegnie na ulicę i spowoduje wypadek to czemu przyjdą do mnie a nie do zarządcy drogi? A czemu panowie co dobrze się bawią w Święto Hubertusa nie mogą się ubezpieczyć od takich zdarzeń. A dla tego, że są to sędziowie, lekarze, politycy itd.. Kto sobie wymyśli taką ustawę a po drugie to do czegoś trzeba strzelać i nie ma się co martwić, że populacja jest troszeczkę za duża. Mam szkółkę choinek i sarny zniszczyły mi ok 35% choinek. Jak zwróciłem się po odszkodowanie do koła to okazało się ku mojemu zdziwieniu, że to zrobiły łosie a za łosie to odpowiadają lasy państwowe – che che, i tak w koło.
    Więc może zamiast skakać sobie do oczu i ciskać epitetami pomyślmy o sprawie z innej strony. Sprawa zamiatana jest pod dywan bo tak jest wygodnie.

  6. z tego co na filmie widać pan Krzysztof nie jechał przez las (chyba że ślepa jestem). Skoro za zabranie zwierzęcia grozi kara bo należy ono do skarbu państwa to jak takie zwierzę, które do państwa należy rozwali mi auto to państwo powinno mi za to zapłaci bo to ich zwierzę. To tak jak pracownik narobi szkody to płaci pracodawca zwykle odszkodowanie poszkodowanemu. Więc nie rozumiem o czym ta dyskusja. Życzę Panu Krzysztofowi żeby udało mu się odzyskac kasę za naprawę. Trzymam kciuki.

    P.s. czekam na hejty ?

Z kraju