Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Tchórzew-Kolonia: To nie lis, a alkohol był przyczyną zdarzenia drogowego

Historia z lisem nie pomogła 29-latkowi, który wsiadł za kierownicę auta mając niemal 1,5 promila alkoholu w organizmie. Auto mężczyzny wpadło do rowu i uderzyło w betonowy przepust oraz drzewo.

Do zdarzenia doszło we wtorek około godziny 21:30 w miejscowości Tchórzew-Kolonia w powiecie radzyńskim. Kierujący autem marki Suzuki, 29-letni mieszkaniec Kocka stracił panowanie na pojazdem. Auto zjechało z drogi na pobocze a następnie wpadło do przydrożnego rowu. Tam suzuki uderzyło w przepust drogowy i drzewo. Na miejscu interweniowało pogotowie ratunkowe, które przewiozło mężczyznę z obrażeniami ciała do szpitala.

– Jak ustalili policjanci w chwili zdarzenia 29-latek był pijany. Wstępne badanie wykazało niemal 1,5 promila alkoholu w organizmie. Od mężczyzny została pobrana również krew do badań na zawartość alkoholu. 29-latek nie posiadał przy sobie również wymaganych podczas kontroli dokumentów. W rozmowie z policjantami mężczyzna tłumaczył, że przyczyną całego zdarzenia był lis, który nagle wtargnął na drogę – informuje asp. Barbara Salczyńska – Pyrchla z radzyńskiej Policji.

Trwa ustalanie wszystkich okoliczności zdarzenia. 29-latkowi grozi kara do 2 lat pozbawienia wolności.

2016-07-07 05:44:15
(fot. Policja Radzyń Podlaski)

14 komentarzy

  1. Prędzej bym się nad Toba zapłakała poczciwa polska przydrożna brzozo niż nad tym nierozważnym młodzieńcem któremu stopniowo albo za jeden raz – któż to wie – coś czy ktoś, rozum odebrał tego pamiętnego wtorkowego wieczoru… czy już dużo wcześniej…, dnia 5 -go, 7-go miesiąca, roku pańskiego 2016 -go. Gdzie teraz szukać rozumu; na jakiej ścieżce go znaleźć, w jakim sklepie kupić? To bojaźń Boża początkiem mądrości. A znajduje się jej na kolanach czytając i rozpamiętując „Mądrość Salomona” rozdział po rozdziale dziennie, rok po roku.
    Rosłaś sobie i rosłaś latami na chwalę Bożą – z małego nasionka – myśląc ze doczekasz się potomstwa i spokojnej starości. Szeleściłaś milionami zieloniutkich drobniutkich listeczków na cieniutkich rdzawych gałązkach. Śpiewałaś kołysanki pobliskim jabłonkom – tak ci dobrze tam było, tak słodko – nie wiedziałaś – biedna – że to lato będzie twoje ostatnie, ze zawiśnie na tobie – piękna damo polskiego krajobrazu – zabłąkane, pędzące, wyjące w ciszy zapadłego już zmierzchu – auto – lecące – cuda, niewidy – wprost na ciebie(?!) – z powietrza cienkiego?! – nie prowadzone przez nikogo?! Przygotowywałaś się już do słodkiej drzemeczki, a potem błogiego snu, a tu…. Spojrzałaś przed siebie i zadrżałaś tysiącami listeczków. Wylękłaś się. Osłupiałaś. Nie mogłaś uciekać – w te pędy – w białej sukience z rozwianymi zielonymi warkoczami po kolana. Zamurowało cie w ziemię korzeniami.
    Wtem – KRACH, jak piorun z ciemniejącego już wysokiego nieba, z wielkim hukiem! Najpierw w przepust, później……. w ciebie. Silna, pożyteczna i elastyczna – jak na zdrowie dla Kolonii – nie ostałaś się –jedyne przydrożne drzewo za zakrętem. Bez kory i korzeni, jak poradzisz sobie w słońcu i mrozach?
    Teraz wygięta rozpaczliwie, koroną pochylona do ziemi, pozbawiona pancerza ; na twoim ciele obdartej kory koszmarne blizny, z wydartymi z ziemi pokrwawionymi korzeniami – o najcichsze, najwiotsze, najpiękniejsze z drzew – na sąsiednie laki popłynął twój srebrny szloch. Nikt nie wezwał ostrego ratunkowego dla ciebie ani drzewnej policji. Nikt nie przyleciał na sygnale do ciebie. Nikt oprócz drzew w sadzie nie zapłakał się nad twoim żałosnym losem. Teraz – niema z żalu – oparta o sad bo nie może już stać o własnych silach; wiatr gałązki jej zgina – stoi sobie śmiertelnie zranione i zgięte nieboże bo inaczej nie może – umierając powoli – niewinny, milczący świadek młodzieńczej nieprawości. Skazana na śmierć, najpiękniejsza, zwiewna, najzdrowsza, podlaska, biała brzozo, już nie przytuli się do ciebie ptaszyna.
    Nad Toba ukochane, smutne, polskie drzewo roni ę łezkę po łezce. Spoczywaj w pokoju.

  2. 29-cio latek o którym mowa, to początkujący zapalony rolnik którego pociąga wieś z całym swoim pięknem i potencjałem. Chlopak kocha swoj Tchorzew, gdzie sie wychowal. Tam czuje ze dopiero moze oddychac. Ma przed oczyma swoich przodkow, co kochali ziemie i wszystko co wiejskie. Uganiały sie za nim długo syreny rolnictwa i tak wabiły swoimi wdziękami że w końcu ….. im uległ…. i dobrze, bo to rodzinna tradycja. Wyjdzie my to na dobrze i na zdrowie; będzie w tym szczęśliwy bo tym był otoczony za młodu; z tym wyrósł i to zna najlepiej. Dobrze byloby gdyby doswiadczeni rolnicy z okolic wzieli go pod swoje skrzydla i pomogli mu na tej drodze, podzielili sie doswiadczeniem, ostrzegli, gdyz chopak nie ma juz zadnego z dziadkow, ktorzy za rolnictwem przepadali i pracowali na ziemi z wyboru. Nie mogli sie doczekac zeby rano wstac, przezegnac sie i pojsc do swoich zwierzat.
    29 cio latek to niedoszły kapucyn czy artysta plastyk mający spore predyspozycje do obu z tych dróg. Świetnie rysuje i maluje. Szkoda ze nie poszedł na Akademie Sztuk Pięknych i że obecnie nie używa swego – do pozazdroszczenia – talentu plastycznego. Może kiedyś w swoim wiejskim zaciszu – w wymarzonym domu, w zimie przy kominku lub w deszczowe dni jak będzie więcej czasu.
    Ten świeżo upieczony zaangażowany mąż i ojciec jest nadal pod wrażeniem swojej nowej roli i odpowiedzialności. Nie może się nacieszyć żoną i córeczką które wypełniają jego życie. Chodzi przez to jak pijany. Jego siostry świata za nim nie widzą i szczególnie cenią sobie jego poczucie humoru; psy za nim przepadają – chłopak ma do nich rękę. To uczynny, troskliwy siostrzeniec, rozpieszczany, doceniany bratanek, ambitna – poza tym jedynym wyjątkiem – myśląca głowa swojej młodej rodziny, bardzo ciężko pracująca by się dorobić, uniezależnić i zostawić po sobie jakiś godny ślad. Ufajmy ze bedzie wzorowym, do pozazdroszczenia sasiadem tak jak go uczono, sasiadem co wynagradza krzywdy jak moze najlepiej. Spraw Panie Boze zeby ten 29 ciolatek byl Bozym czlowiekiem i silna glowa rodziny, zeby ja dobrze, silnie i po mesku kierowal, a nie byl pod pantoflem zony, bo to bylby wstyd. (Zona powinna byc poddana mezowi jak Panu. To maz ma byc glowa rodziny, a nie zona.) To zatroskany wnuk co nie dospi, zawija rekawy i orze babci/wdowie pole, przywozi w workach gnoj i przygotowuje pod warzywo, a w grudniu ubiera choinkę i zakłada światełka bo gdyby nie on to nie miałaby w domu świątecznie; szybko reperuje jak jej się cos zepsuje, czynnie reaguje na wszelkie potrzeby i przynosi jej pachnące zioła w doniczkach żeby wiedziała że ktoś o niej na starość pamięta. Dla tych co go znają najlepiej i którzy mogliby pisać cale litanie jego zalet, to chłopak skarb – nie ma takiego drugiego. Wielka szkoda że się rozbił i że tyle przez ten wypadek stracił. Ale miejmy nadzieje, ze rowniez zyskal na empati, glebi i madrosci. Ufajmy, że Pan Bóg mu obficie wynagrodzi wszelkie dobro które w swoim krótkim lecz jakże intensywnym życiu ( bo zyl za 10ciu) – przed wypadkiem – uczynił i ze jego coreczka wyrosnie w Tchorzewie na chwale Boza, a ludzki pozytek, ze nie bedzie leniuchem (spala do poludnia) czy pasozytem lecz zapracuje na siebie z nadwiazka, a jego zona bedzie go wspierala i bedzie radoscia dla Tchorzewa sluzac tej wsi swoim mlodzienczym zapalem, inicjatywa i sila. Niech Pan Bog blogoslawi temu mlodemu malzenstwu na dalsza droge po wypadku. Niech to malzenstwo/rodzina bedzie blogoslawienstwem, a nie przeklenstwem dla Tchorzewa. Niech ci mlodzi sluza swoim bliznim w Tchorzewie tak zeby Tchorzew byl z nich dumny.

Z kraju