Posłuchał się szefa i przerwał odpoczynek. Po drodze zatrzymali go inspektorzy. Obaj mężczyźni odczują to finansowo. Do tego kierowca musi nadrobić wymagany przepisami postój.
To miała być rutynowa kontrola ciężarówki. Okazało się, że przewozi ona odpady niebezpieczne. Do tego poruszała się w zupełnie innym kierunku, niż było to ujęte w dokumentach.
Kontrola autokaru zakończyła się zatrzymaniem dowodu rejestracyjnego pojazdu. Wyszło też na jaw, że chwile wcześniej był on na badaniach technicznych, które trwały kilka minut.
Kontrola przebiegała spokojnie do czasu, kiedy inspektor nie zauważył leżącego w kabinie pilota. Kierowca zareagował wówczas agresją a następnie wyrzucił urządzenie do lasu.
Do tachografu podłączone było urządzenie służące do fałszowania czasu pracy kierowcy zaś do magistrali CAN dołączono emulator AdBlue. Bułgarskiego przewoźnika czeka teraz spora kara finansowa.
Inspektorzy podejrzewali, że w pojeździe zamontowany jest wyłącznik tachografu, wyszło na jaw, że dodatkowo ingerowano w system SCR. Kierowca nie odjedzie, dopóki przewoźnik nie wpłaci kaucji.
Dopiero po usunięciu usterek mógł ruszyć w dalszą drogę kierowca ciężarówki, którego zatrzymano do kontroli na trasie Zamość - Hrubieszów. Wobec przewoźnika wszczęto też postępowanie administracyjne.
Kierowca ciężarówki, którym okazał się jej właściciel, nie korzystał z karty kierowcy, nie zwracał też większej uwagi na przepisy związane z czasem prowadzenia pojazdu i odpoczynku. Mężczyznę czeka teraz spora kara finansowa.
Na drogach naszego regionu można już dostrzec nowe radiowozy Inspekcji Transportu Drogowego. Pojazdy mają na wyposażeniu szereg specjalistycznego sprzętu. Inspektorzy zaczęli od sprawdzania samochodów dostawczych, czy nie są przeładowane.
Inspektorzy nie ukrywają, że dalsze poruszanie się tego pojazdu po drogach mogło doprowadzić do katastrofy. Łącznie kontrola stanu technicznego wykazała 14 różnych usterek.
Kontrola wypełnionej psią karmą ciężarówki jadącą z Litwy do Turcji wykazała, że w sufitowej lampce kabiny znajduje się wyłącznik tachografu. Kierowca będzie mógł ruszyć w dalszą drogę dopiero po opłaceniu rachunku za serwis urządzenia oraz wpłaceniu kaucji.
Rutynowa kontrola zakończyła się zabezpieczeniem samochodu na policyjnym parkingu oraz umieszczeniem kierowcy w celi. Z kolei przewoźnikowi grozi nawet utrata licencji. Poszło o przejechane kilometry i znaleziony w kabinie pendrive.
Cztery ciężarówki z zamontowanymi wyłącznikami tachografów zatrzymali w miniony weekend lubelscy inspektorzy transportu drogowego. Każdy z pojazdów poruszał się tą samą drogą prowadzącą do przejścia granicznego.
Samochód wciąż jedzie, zaś tachograf pokazuje, że kierowca odpoczywa na parkingu. Kolejne urządzenie zakłócające prawidłowość rejestrowania czasu pracy kierowcy odkryli inspektorzy z Lublina. Tym razem w ciężarowce z Macedonii.
Wiózł jabłka na Białoruś, w naczepie brakowało klocków hamulcowych a jedna z opon była uszkodzona. Nie posiadał tez zezwolenia na wykonywanie przewozów.