Widząc, co kierująca BMW wyprawia na drodze podejrzewali, iż może być ona pijana. Jak się okazało, mieli rację. Na szczęście kobieta nie wyrządziła nikomu krzywdy.
Na łuku jezdni stracił panowanie nad pojazdem, audi wpadło do rowu. Kierowca oddalił się pieszo, jednak nie zdołał ujść daleko. Okazało się, że był pijany.
Wczoraj na drodze wojewódzkiej nr 850 doszło do dachowania auta osobowego. Jak się okazało kierujący nim mężczyzna był pijany. Badanie alkomatem wykazało w jego organizmie 3 promile alkoholu.
Od sprawcy wypadku wyczuwalna była woń alkoholu, nie chciał jednak poddać się badaniu alkomatem. Po pewnym czasie zmienił jednak zdanie. Wyszło na jaw, że był pijany.
Był tak pijany, że nie dał rady wjechać w osiedlową ulicę. Postanowił więc uciec pieszo. Z tym jednak również miał spory problem, gdyż zdołał ujść zaledwie kilkadziesiąt metrów.
Nocą policjanci ścigali forda, którego kierowca nie zatrzymał się do kontroli. Nastolatek zabrał auto bez wiedzy właściciela, był też pijany. Teraz czekają go konsekwencje.
Po pijanemu jechali na kebaba. Po drodze doprowadzili do drobnej kolizji i zaczęli odjeżdżać. Poszkodowany ruszył za nimi pieszo i ujął dwóch mężczyzn.
Kompletnie pijany wsiadł za kierownicę i ruszył w drogę. Na ul. Radości w Lublinie został ujęty przez świadka. Po przyjeździe policji stwierdził, że to nie on kierował. Świadek nie miał jednak wątpliwości.
Mężczyzna kierujący volkswagenem zatrzymany w miniony weekend w Garbowie był tak pijany, że nie mógł dmuchnąć w alkomat. Od 62-latka pobrana została krew do badań. Wkrótce jego jazdę pod prąd oceni sąd.
To, że kierowca audi jest pijany widać było od razu. Problemem okazało się jednak sprawdzenie poziomu alkoholu w jego organizmie. Wszystko dlatego, że był on tak wysoki, iż w alkomacie brakowało skali.
Po pijanemu doprowadził do wypadku, po czym nie interesując się losem poszkodowanych uciekł pieszo. Mężczyzna został zatrzymany. Wkrótce usłyszy zarzuty.
Toyota wpadła do rowu, po czym uderzyła w przepust i dachowała. Kierowcy nic się nie stało. Badanie alkomatem wykazało, że mężczyzna był pijany.
Na szczęście nikomu nie wyrządził krzywdy mężczyzna, który po pijanemu wsiadł za kierownicę i ruszył w drogę. Daleko nie dojechał. Kiedy rozbił auto, usiłował zrzucić winę na brata.
Pijany kierowca stanowi ogromne zagrożenie, w tym przypadku mężczyzna nie posiadał też prawa jazdy. To nie mogło się dobrze skończyć. Na szczęście nikomu nie wyrządził krzywdy, do tego więcej tym autem już nie pojedzie.
Doskonałą obywatelską postawą wykazały się osoby, które widząc jadące wężykiem auto od razu zaalarmowały policję. Na szczęście kierowca suzuki został w porę zatrzymany i nie zdołał wyrządzić komuś krzywdy.