Sprawa spornej kolizji utknęła w miejscu, świadek nie zgłasza się na rozprawy. Co zrobić – radzi adwokat
20:34 30-11-2016
Nasz czytelnik ma problem ze zdarzeniem drogowym w którym uczestniczył. – Zostałem uznany sprawcą kolizji (pod pozorem rzekomej zmiany pasa ruchu – w rzeczywistości nie miało to miejsca) pomimo, że elementy pojazdów znajdowały się na moim pasie i nie było możliwości aby się przemieściły z drugiego pasa. Dowody w postaci zdjęć policyjnych świadczą na moją korzyść. Niestety na rozprawy nie stawia się policjant, zdjęć również nie udostępnia – tłumaczy Marcin.
– Mam zatem pytanie czy istnieje jakaś prawna możliwość, żeby zmusić go do stawienia się na rozprawie lub przynajmniej o dostarczenie do sądu dokumentacji zdjęciowej? Minęło już pół roku i póki co nie zanosi się na szybkie zakończenie – dodaje nasz czytelnik.
Adwokat Łukasz Lecyk wyjaśnia, że zgodnie z przepisem art. 285 kodeksu postępowania karnego, na świadka, biegłego, tłumacza lub specjalistę, który bez należytego usprawiedliwienia nie stawił się na wezwanie organu prowadzącego postępowanie albo bez zezwolenia tego organu wydalił się z miejsca czynności przed jej zakończeniem, można nałożyć karę pieniężną w wysokości do 3000 złotych.
Zważając na powyższe, jako obwiniony ma Pan prawo wnioskować do Sądu o nałożenia na policjanta – świadka ww. kary. Być może to zdopinguje go do stawienia się na rozprawę. Jeśli chodzi o dostarczenie dokumentacji, może Pan złożyć wniosek do Sądu by ten zwrócił się do właściwej jednostki Policji z żądaniem przedłożenia do akt sprawy stosownych materiałów.
Bezpłatnych porad prawnych dla czytelników portalu lublin112.pl udziela adwokat Łukasz Lecyk z Kancelarii Adwokackiej mieszczącej się przy ul. Czechowskiej 4/321 w Lublinie – http://www.adwokat-lecyk.pl/
Cały czas czekamy także na kolejne pytania do adwokata. Korespondencję w tej sprawie prosimy kierować na nasz adres mailowy: [email protected]
(grafika – lublin112)
2016-11-30 20:20:57
Przed kilkoma laty byłem bezpośrednim świadkiem przytulenia się do siebie dwóch osobówek.
W odruchu szlachetności podałem swoje dane poszkodowanemu.
Potem byłem wzywany 6 (słownie: sześć) razy w „jaskini lwów” na Północnej i szczęśliwy siódmy raz do Wysokiego Sądu wygnanego z Miasta Inspiracji do Świdnika, bo sprawca taryfiarz chciał sie wymigać..
Pan poszkodowany okazał mi łaskawość i szczodrość, bo po wyjściu z budynku sądy, wręczył mi stówę.
Jednym słowem nie bardzo opłaca się być świadkiem bo można prócz nerwów i swojej kasy umoczyć.
W takim razie życzę aby w Twojej ewentualnej sprawie też nikt nie chciał pomóc, bo to kłopot… pomagać trzeba bo nigdy nie wiesz, kiedy i Ty będziesz potrzebował pomocy.
A może powinno się pomagać tak całkiem bezinteresowni. Może ktoś Tobie tak pomoże. Może nie warto pomimo ciężkich czasów liczyć tylko na nagrodę.
Zyd jestes i tyle, pewnie myslales ze zarobisz ehehehe.