Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Regularnie znęcał się nad żoną, trafił za to do więzienia. Jak wyszedł, to ją udusił

Przez lata bił swoją żonę, przemoc w domu była na porządku dziennym. W końcu trafił za to do więzienia. Po wyjściu na wolność znów znęcał się nad kobietą. W końcu doszło do tragedii.

Przed Sądem Okręgowym w Lublinie zakończył się proces Dariusza W., który odpowiadał za zabójstwo swojej żony. Do zbrodni doszło w nocy z 16 na 17 lipca 2017 r. w Radzyniu Podlaskim. W godzinach porannych pogotowie ratunkowe zostało powiadomione, o nie dającej znaku życia kobiecie. Znajdowała się ona w mieszkaniu. Przybyły na miejsce lekarz stwierdził jej zgon. Ponieważ miała ona na ciele liczne obrażenia, w tym ślady duszenia, o wszystkim poinformowano policję.

Oględziny zwłok, jak też późniejsza sekcja wykazały, że Danuta W. zmarła w wyniku uduszenia. Policjanci zatrzymali jej 56-letniego męża i osadzili go w areszcie. Jak się okazało, od dawna stosował on przemoc wobec swojej małżonki. W ich domu wielokrotnie interweniowali policjanci. Rodzina miała też założoną tzw. niebieską kartę. O wszystkim wiedzieli też sąsiedzi, którzy zeznawali, że mężczyzna regularnie bił żonę.

W końcu sprawa trafiła do sądu, a Dariusz W. za znęcanie się nad małżonką trafił do więzienia. Jednak pobyt w zakładzie karnym nic nie zmienił. Po wyjściu na wolność i powrocie do domu znów zaczął znęcać się nad kobietą. Jak później wyjaśniał 56-latek, jego żona była alkoholiczką. Od lat nadużywała alkoholu, przechodziła też terapię odwykową, do której została zmuszona sądownie. Po jej zakończeniu znów zaczęła pić.

Feralnej nocy Danuta W. po raz kolejny wróciła do domu pijana. Jej mąż, widząc w jakim jest stanie, wpadł we wściekłość. Zarówno w trakcie śledztwa, jak też przed sądem nie ukrywał, że zareagował gwałtownie. Miał rzucić się na małżonkę, chwycić ją za szyję i przewrócić ją na łóżko. Zapewniał jednak, że zostawił ją żywą i nie przyczynił się do jej śmierci. Tymczasem śledczy dowiedli, że mężczyzna dusił swoją żonę przez kilka minut, co spowodowało zgon.

Potem nie interesując się jej losem poszedł spać. Dopiero rano, widząc, że ta leży w takiej samej pozycji, w jakiej ją zostawił, zorientował się, że kobieta nie oddycha. Dariusz W. zaprzeczał również, aby znęcał się nad małżonka. Wyjaśniał, że liczne siniaki na jej ciele powstały w wyniku upadków, które następowały jak chodziła po pijanemu.

Biegli wykluczyli jednak, aby tego typu obrażenia były spowodowane przewróceniem się. Sąd uznał, że 56-latek ponad wszelką wątpliwość jest winien zarzucanych mu czynów. Choć zbrodni nie planował, to mając znaczną przewagę fizyczną nad kobietą, powinien zdawać sobie sprawę, że może doprowadzić do jej śmierci. Dlatego też skazał mężczyznę na 12 lat bezwzględnego pozbawienia wolności. Wyrok nie jest prawomocny.

(fot. TVP)

4 komentarze

  1. Jak człowiek pomyśli ile takich śmieci chodzi po ulicach i zatruwa ludziom powietrze to się niedobrze robi.

  2. patologia eliminuje się sama…tylko dlaczego podatnicy mają płacić za jego utrzymanie przez 12 lat ok pół miliona złotych???!!!

  3. 12 lat – kpiny sobie robicie ? Jak wyszedl z wiezienia i bylo mu z nia zle to po jaka cholere jeszcze z nia byl ??? Juz wiem…. Bo pewnie nie mial swojego kwadratu i tak bylo mu o wiele wygodniej.

  4. Niewydolny system prawny, dziękuję dobranoc

Z kraju