Czwartek, 18 kwietnia 202418/04/2024
690 680 960
690 680 960

Po tragicznym wypadku w Radzyniu Podlaskim mieszkańcy głośno mówią o ekscesach policjantów

Mieszkańcy Radzynia Podlaskiego zaczęli głośno mówić o tym, co do niedawna było tylko tajemnicą poliszynela. Liczą, że po tragicznym wypadku w tamtejszej komendzie zapanuje w końcu porządek.

Dzisiaj przesłuchano Mariusza W. sierż. szt. z Komendy Powiatowej w Radzyniu Podlaskim, który wczoraj prowadząc po pijanemu samochód spowodował tragiczny wypadek, w którym zginął 60-letni pieszy, na co dzień mieszkaniec noclegowni dla bezdomnych. Funkcjonariusz przyznał się do winy i od razu usłyszał zarzuty dotyczące spowodowania śmiertelnego wypadku, ucieczki z miejsca zdarzenia i prowadzenia samochodu po pijanemu. Mariusz W. odmówił składania wyjaśnień. Sąd wydał wniosek osadzenia go w areszcie, w którym spędzi najbliższe trzy miesiące.

Tymczasem mieszkańcy Radzynia Podlaskiego dopiero teraz zaczęli głośno mówić o tym, co przez ostatnie lata działo się zarówno na radzyńskiej komendzie oraz o tym jak zachowywali się funkcjonariusze podczas pełnienia obowiązków służbowych. Dowiedzieliśmy się także, iż Mariusz W. miał jedną z gorszych opinii wśród mieszkańców.

– Był jednym z najbardziej agresywnych funkcjonariuszy, w Radzyniu praktycznie wszyscy o tym wiedzieli, dlatego nikt nie chciał z nim zadzierać. -Wie pan, to jest małe miasteczko, prawie każdy się tutaj zna i wszystko o wszystkim wie, a zwłaszcza jak się mieszka w pobliżu. Wiedzieliśmy, że ma on problemy z alkoholem i to nie jest pierwszy raz kiedy jeździł po pijanemu oraz gdy rozbił samochód. W ubiegłym roku niedaleko Spomleku rozwalił bmw, ostatnio w parku rozbił radiowóz, jednak o tych sprawach mówiło się tylko miedzy sobą. Byli tam świadkowie, jednak nikomu nie pozwalali podejść bliżej, pewnie żeby przypadkiem nikt nie zrobił zdjęcia, bo by się znowu coś wydało. A z tego co wiem, oba przypadki zostały szybko wyciszone. Kto wie czy wtedy był trzeźwy? –opowiadał nam jeden z sąsiadów policjanta.

Głośno się robiło dopiero wtedy, gdy radzyńscy funkcjonariusze zaczynali szaleć poza swoim rejonem lub zachowanie ich zostało uwiecznione przez świadków. Tak było na początku lutego, gdy policjanci z Łukowa zauważyli jadący wężykiem pojazd. Po zatrzymaniu go do kontroli, poczuli od kierowcy silną woń alkoholu. Badanie potwierdziło ich przypuszczenia. Okazało się, że kierowca miał 1,4 promila alkoholu w organizmie. Mężczyzna usiłował jeszcze się dogadać, tłumacząc że pracują przecież w jednej firmie, jednak nic to nie dało. Pijanym okazał się 35-letni funkcjonariusz radzyńskiej komendy z 17-letnim stażem pracy w policji.

W ubiegłym roku głośno było o sytuacji, gdy jeden z młodych mężczyzn wdał się w dyskusję z jednym z policjantów z Radzynia. Został on brutalnie skuty i wrzucony do radiowozu. Dziewczyna z którą wyszedł na spacer chciała się dowiedzieć dlaczego i gdzie go zabierają, wtedy jej ręka, jak relacjonowali świadkowie, została przyciśnięta przez szybę a radiowóz ruszył ciągnąc kobietę przez kilkanaście metrów. Całe zdarzenie zostało zarejestrowane przez mężczyznę jadącego za radiowozem. Policja stwierdziła, że nagranie jest słabej jakości i na jego podstawie nie ma możliwości ocenienia czy do czegokolwiek doszło. Głośno było także o policjancie, który ukradł z jednego z okolicznych sklepów konserwę. Wtedy żartowano, że to na zagrychę, gdyż kilka chwil wcześniej, inny funkcjonariusz dokonywał zakupu butelki wódki – wyjaśnia pracownica sklepu.

Jak ustaliliśmy, do komendy w Radzyniu Podlaskim, wielokrotnie wpływały skargi dotyczące niewłaściwego czy też brutalnego zachowania policjantów. Jednak wszystkie były po pewnym czasie umarzane, a nawet część z nich nie została rozpatrzona. –Złożyłem skargę na zachowanie patrolu, po tym jak podczas kontroli drogowej zwymyślali mnie za to, że ośmieliłem się zwrócić uwagę na to, że usiłowano mnie ukarać za brak pełnego oświetlenia. A tymczasem w radiowozie również była przepalona żarówka. Wtedy w nich jakby piorun strzelił, nie szczędząc obraźliwych słów na k.. jeden z nich stwierdził, że jeszcze się taki nie urodził, żeby na niego nic nie znaleźli. Jednak po tym jak przed dłuższy okres nie dostawałem odpowiedzi, postanowiłem sam się dowiedzieć co i jak z moja skargą. Wtedy okazało się, że wcale do nich nie wpłynęła, tymczasem sam ją zostawiałem. Stwierdziłem wtedy że szkoda zachodu i nerwów na dalszą walkę z nimi- tłumaczył nam jeden z mężczyzn.

Do naszej redakcji wielokrotnie w przeciągu ostatnich miesięcy wpływały informacje dotyczące nieprawidłowości na tamtejszej komendzie. Mieszkańcy Radzynia przysyłali do nas informacje o braku reakcji ze strony policji, gdy sprawy dotyczyły ich znajomych. Dosyć często policjanci byli wzywani na interwencję, do jednego z mieszkań, gdzie kobieta prosiła o pomoc w sprawie męża, który miał się nad nią znęcać. Owym mężem jest emerytowany funkcjonariusz tamtejszej komendy i wielokrotnie policjanci odmawiali podjęcia interwencji. Dopiero po kilku materiałach w lokalnej prasie, kobieta zaczęła czuć się w miarę bezpiecznie. Jak ustaliliśmy, jedno ze zgłoszeń dotyczyło m.in. ujawnienia przez kobietę akt, które zostały wyniesione z komendy a także posiadania amunicji. Jednak podczas przeszukania nic nie znaleziono a kobieta widząc, że funkcjonariusze usiłują „zamieść sprawę pod dywan” tuż po tym zaniosła osobiście na policję siatkę pełną różnych akt, które nie powinny opuszczać komendy.

Bulwersująca jest również sprawa maila, który wysłała anonimowo na policję jedna z mieszkanek Radzynia. Jak się później okazało, mail nie był anonimowy a zainteresowany mężczyzna, który widniał w treści maila dowiedział się kto jest jego adresatem. Kobieta zarzuca, że informacje te wypłynęły z Komendy w Radzyniu Podlaskim. W mailu były zawarte informacje o sytuacji w jednej z rodzin, gdzie miało dochodzić do znęcania się fizycznego i psychicznego. -Jak mam ufać radzyńskiej policji? – pyta nas kobieta.

-Mamy nadzieję, że teraz odpowiednie służby zrobią tu porządek a policjanci będą w końcu zajmować się sprawami obywateli a nie tylko pić i się awanturować- zgodnie wyjaśniają mieszkańcy Radzynia Podlaskiego.

(fot. kpt. Krzysztof Gomółka KP PSP Radzyń Podlaski)
2014-03-18 19:17:52

3 komentarze

  1. W więzieniu napewno zrobi furorę swoimi osiągnięciami. Po roku będzie mógł czołg w d*****e przemycić!

  2. Niestety w większości (nie wszystkich) małych i średnich miasteczek tak jest. Policjanci chodzili do szkoły z tymi co zostali bandziorami. Brak możliwości wezwania patrolu do mieszkania byłego lub czynnego policjanta jest faktem. To akurat niestety wiem na pewno.

  3. policjanci! nie tolerujcie bandytów w mundurach!

Z kraju