Czwartek, 18 kwietnia 202418/04/2024
690 680 960
690 680 960

Lublin: Pięcioletni bój o drzewo. – Zagraża ludziom, zgody na wycięcie nie ma

Od pięciu lat trwa wymiana pism pomiędzy właścicielem posesji przy ulicy Peowiaków w Lublinie a miejskimi urzędnikami. Chodzi o drzewo, które ma zagrażać przechodniom. Trzy tygodnie temu, odłamany konar o mało nie spadł na idące kobiety.

Historia związana z kasztanowcem białym, rosnącym na posesji przy ulicy Peowiaków w Lublinie, obok dawnego kina Wyzwolenie zaczęła się pięć lat temu. Wtedy to, nieruchomość została zakupiona przez nowego właściciela. Zauważył on, że rosnące tam drzewo jest w fatalnym stanie i stanowi zagrożenie. Ponieważ w środku było puste, a w trakcie prac pielęgnacyjnych ubytki zostały częściowo uzupełnione betonem, istniało ryzyko, że w każdej chwili może się złamać i uszkodzić budynek, zaparkowane pojazdy czy też spaść na przechodzące poniżej osoby. Pod koniec czerwca 2010 r. do Wydziału Ochrony Środowiska zostało złożone pismo z wnioskiem o wycięcie drzewa. Ponieważ nie przyniosło ono skutku, kolejne wysłano w styczniu 2012 roku.

Później składano następne, m.in. opinie techniczną, ocenę stanu kasztanowca wykonaną przez kilku niezależnych specjalistów, którzy zwracali uwagę na ryzyko jakie niesie drzewo. -Za każdym razem decyzje były odmowne, choć nikt nawet nie przyjechał na miejsce ocenić stan w jakim drzewo się znajduje. Co więcej, jedna z urzędniczek wytłumaczyła, że jak drzewo się złamie, to właściciel będzie odpowiedzialny za to, jak komuś stanie się krzywda. Polecono wykonanie zabiegów pielęgnacyjnych. Tylko co tu pielęgnować, gdy kasztanowiec jest w środku pusty i grozi złamaniem – wyjaśniał nam Andrzej Stachura.

Urzędnicy wydawali odmowne decyzje gdyż ich ekspertyzy dotyczące stanu drzewa, były odmienne co do tych, które przedstawiał właściciel nieruchomości. W 2012 roku na zlecenie Wydziału Ochrony Środowiska ocenę stanu drzewa wykonał naukowiec z Warszawy. Jednak w tym przypadku również nie zdecydowano się na decyzję o wycince, tylko o dalszej pielęgnacji kasztanowca. W końcu we wtorek 26 maja z drzewa odłamał się jeden z konarów i uderzając w balustradę oraz uszkadzając reklamy świetlne spadł na podjazd, omijając na szczęście trzy kobiety idące w kierunku podziemnego parkingu. Na miejscu interweniowali strażacy, podobnie jak dzień później, kiedy znów jeden z konarów niebezpiecznie się nadłamał.

Wtedy też złożone zostało kolejne pismo z wnioskiem o wycięcie zagrażającego ludziom drzewa. – Otrzymałem odpowiedź, że wniosek jest niekompletny, gdyż brakuje załączników. Staje się to już absurdalne, ponieważ wszystkie dokumenty były dostarczane podczas wcześniejszego postępowania i wydania negatywnej opinii – dodaje Andrzej Stachura.

– Jak tak to pozwalają na wycinki zdrowych drzew gdzie się tylko da, tutaj kasztanowiec ledwo co stoi a wymiana pism trwa już pięć lat – usłyszeliśmy. Jeżeli drzewo zostanie wycięte bez pozwolenia urzędników, właścicielowi grozi kara blisko 200 tys. złotych. -Brakuje już sił i zdrowia aby dalej walczyć, ale się nie poddam. Bezpieczeństwo jest najważniejsze – kończy Andrzej Stachura.

(fot. lublin112)
2015-06-16 20:20:28

20 komentarzy

  1. Podlewać regularnie wodą z solą i po sprawie. Jak odpukać wydarzy się jakaś tragedia pociągnąć urzędasa do odpowiedzialności karnej opierając się na opiniach tych specjalistów.

    • Urzędnika w Polsce pociągnąć do odpowiedzialności?!
      Albo niewiedza Twoja i naiwność bardzo jest głęboka.
      Albo niezwykle drogiej i o zdumiewających właściwościach
      mieszanki ziołowej zażywasz Waszmości…

      • Wiem ze urzędnik nie ponosi odpowiedzialnosci sluzbowej ale samo ciaganie go po sądach i nagonka na takiego jelopa by wystarczyla

  2. ma zagrażać czy zagraża?

  3. jak by jakiś developer miał tam postawić biedronkę, albo galerię ( po znajomości i układzikach z urzędasami i rządzącymi w tym mieście ) to momentalnie by nie było tego drzewa 🙂

  4. 200 tysięcy za wycięcie drzewa… a ile się dostaje w sądzie zadość uczynienia dla rodziny jak się kogoś zabije np. jadąc samochodem ?

  5. Podcinać można bez pozwolenia więc ściąć te trzy rozgałęzienia w połowie żeby zostały takie „widły” i już będzie bezpieczniej

  6. Przeciez o to chodzi,zeby sie wlasciciel bal odpowiedzialnosci jak kogos drzewo zrani czy usmierci. Urzedasy przeciagaja sprawe jak moga, a wlasciciel posesji nadal nie wie o co chodzi 😀 Drogi wlascicielu: jezeli nie wiadomo o co chodzi… Pamietaj, ze nawet jak to drzewo kogos zabije i za to odpowiesz, to urzedasom wlos z glowy nie spadnie. Sa tak bezczelni,ze jak widac naglosnienie sprawy w mediach ich nie rusza – czekaja, domyslcie sie na co.

Z kraju