Wtorek, 23 kwietnia 202423/04/2024
690 680 960
690 680 960

Lubelskie psy w niebezpieczeństwie. Gryzą je lisy, pożerają sowy

W ostatnich dniach w Lublinie doszło do kilku ataków dzikich zwierząt. Ich celem stały się psy.

Coraz więcej dzikich zwierząt pojawia się na terenie Lublina. Głośno było ostatnio o dzikach spacerujących po centrum miasta. Mieszkańcy zauważają również sarny, czasami zabłąka się łoś. Na stałe jednak na miejskich terenach zamieszkały lisy. Bardzo duża ich ilość jest na Czechowie. Tak już przyzwyczaiły się do miejskiego gwaru, że bez problemu można je spotkać nie tylko nocą, stały się aktywne również za dnia. Przemierzają ulice w poszukiwaniu pożywienia, odwiedzają zlokalizowane obok bloków śmietniki a także szukają resztek żywności wyrzucanych przez ludzi na trawniki lub w pobliżu parkingów. Jednak coraz częściej pojawiają się przypadki zaatakowania psów przez lisy.

Do kilku tego typu zdarzeń doszło właśnie na Czechowie. W ubiegłym tygodniu lis zaatakował i pogryzł psa w rejonie ulicy Koncertowej, kilka dni wcześniej w okolicach ulicy Chodźki pogryziony został ratlerek. Informacje te potwierdzają lekarze weterynarii, do których zgłaszają się właściciele zaatakowanych psów. – Ostatnio notujemy coraz więcej tego typu zdarzeń, tylko przez ubiegły miesiąc w naszej klinice mieliśmy trzy osoby, które zgłosiły się z zaatakowanymi przez lisy psami- wyjaśnia lekarz z jednej z lubelskich klinik weterynaryjnych. – Na szczęście wszystkie psy miały aktualne szczepienia przeciwko wściekliźnie i nie istniało ryzyko zagrożenia tą chorobą, jednak jest to niepokojące, że tego typu przypadki zdarzają się coraz częściej i to praktycznie w środku miasta – dodaje lekarz. Jak ustaliliśmy, na szczęście psy nie doznały poważnych obrażeń, choć w jednym przypadku konieczny był zabieg chirurgiczny.

O wiele gorzej spotkanie psa z dzikim zwierzęciem zakończyło się na lubelskim LSM-ie. W ubiegłym tygodniu w godzinach wieczornych mały piesek rasy york został porwany przez sowę. Niestety przypłacił to życiem. Do tego nietypowego zdarzenia doszło w wąwozie pomiędzy ul. Filaretów a Armii Krajowej. Tuz przed zmierzchem jedna z mieszkanek okolicznych bloków wyszła do wąwozu na spacer z malutkim yorkiem, w pewnym momencie nadleciała sowa, która złapała pieska w szpony i odleciała z nim na jedno z pobliskich drzew. Jak nam relacjonowali okoliczni mieszkańcy, pies najprawdopodobniej został przez sowę zjedzony. –Sowa jest ptakiem drapieżnym, dlatego takie przypadki się zdarzają. Biegający mały rasowy york, który zazwyczaj waży około kilograma może zostać pomylony przez ptaka z gryzoniem, np. szczurem, którymi sowy nie gardzą – tłumaczył nam lekarz weterynarii.

Tymczasem ludzie nie informują nikogo o tego typu niepokojących zdarzeniach. – Nie mieliśmy żadnego zgłoszenia o ataku drapieżnika na psa. Jest to bardzo niepokojące, zwłaszcza że zaatakowane zostało zwierze domowe – tłumaczył nam Robert Gogola z lubelskiej Straży Miejskiej. Lekarze alarmują, by psy, zwłaszcza te małe, wyprowadzać na smyczy, gdyż to ustrzeże je przed kontaktem z dzikimi zwierzętami. Takie wtargniecie luźno biegającego psa na teren na którym się znajdują, traktują jako naruszenie ich terytorium, i dlatego dochodzi do ataków.

(fot. Anna D. lis na lubelskim Czechowie)

(fot. Bartek S. lis na lubelskim Czechowie)

2014-04-14 21:27:38
(fot. lublin112.pl)

20 komentarzy

  1. Weście się opanujcie ludzie z tymi głupimi komentarzami sprawa jest poważna a wy sobie z tego jaja robicie. Ciekawe jak wy byście się czuli jak by wasze psy zostały zaatakowane przez lisy, sowy i inne zwierzęta dzikie.

  2. A odczego są myśliwi żeby trzelać do dzikiej zwierzyny u mnie regularnie jest odstrzał dzikich zwierząt w deutschland czyli w Niemczech.

    • Myśliwym na lisa szkoda naboi, bo lisa nie sprzeda ani nie zje a dzika przeciwnie. Poza tym to jest chore, że doprowadzono do rozrostu populacji lisa. Lisy już wytrzebiły zające i teraz nie mają co jeść więc będą podchodziły coraz bliżej. Poza tym szczepienie ich przeciw wściekliźnie też było błędem, przynajmniej byłoby ich mniej, a teraz to już trzeba szczepić,bo jak przychodzą do miast to tylko patrzeć jak pogryzą jakiegoś pijanego czy słabego człowieka jeśli będą miały ku temu okazję.

  3. Jasne, straszcie dzikimi zwierzętami, siejcie panikę. Nie maja prawa do życia? Psa na smycz i problem z głowy.

  4. Nie zapominajmy o groźnych urzędnikach, którzy psy również w Lublinie atakują.

  5. W czym lis jest gorszy od psa? Odebraliśmy dzikim zwierzętom ich środowisko, teraz widzimy w nich wrogów, bo chcą przetrwać? Jaki jest cel tego tekstu?

  6. We wroclawiu na lace przy bloku wyszlam ze swoim malutkim pieskiem niestety nie mial mozliwosci pobiegania poniewaz na lace byla rownierz mloda lisiczka ktora nas doslownie sledzila jak ja odganialam to wrecz wcale nic sobie z tego nie robila a jak kucnelam i postawialm psa na trawie byla na tyle odwazna ze zblizyla sie do nas na 1,5 metra niestety musialam zrezygnowa z wyjscia poniewaz obawialam sie o mojego psa. Jestem milosniczka wszystkich zwierzat i kazde ma prawo do zycia , ale nie chcialabym aby to bylo kosztem zdrowia i zycia mojego pupila. Sadze ze zgloszenie tego za wiele nie da u nas na osiedlu jest bardzo wiele lisow, ale pierwszy raz spotkalam sie z taka sytuacja.

Z kraju