Wtorek, 23 kwietnia 202423/04/2024
690 680 960
690 680 960

Leśnicy znaleźli konające bieliki. Zdążyli z pomocą

Dzięki szybkiej reakcji mieszkańców i działaniom tomaszowskich leśników udało się uratować dwa bieliki. Te piękne ptaki ktoś chciał otruć.

W miniony piątek, po informacji od mieszkańców, leśnicy z Nadleśnictwa Tomaszów znaleźli osłabione bieliki, z oznakami zatrucia. Zwierzęta znajdowały się nieopodal wsi Przeorsk w powiecie tomaszowskim. Gdy leśnicy dotarli na miejsce, znaleźli dwa bieliki, ptaki były żywe, jednak bardzo wycieńczone. Nie miały siły nawet stać. Jedynie leżały w śniegu, uważnie obserwując, co się wokół nich dzieje.

– Nie podchodziliśmy blisko, żeby nie powodować dodatkowego stresu, ani żeby ptaki nie próbowały ucieczki i nie marnowały sił, których zostało im niewiele – relacjonują pracownicy nadleśnictwa.

Ptaki nie miały widocznych ran, obok nich leżała zagrzebana w śniegu padlina jakiegoś zwierzęcia. Wszystko wskazywało na to, że ktoś chciał otruć bieliki.

– W takiej sytuacji każda chwila jest ważna. Ptaki powinny jak najszybciej znaleźć się pod opieką weterynaryjną. Zabezpieczyliśmy też resztki padliny do przebadania, aby ustalić przyczyny wycieńczenia bielików – tłumaczą leśnicy.

Leśnicy przygotowali bieliki do transportu i przewieźli do Zamościa, do punktu weterynaryjnego przy ZOO, gdzie czekała na nie fachowa opieka.

– Już w niedzielę dostaliśmy informację, że ptaki czują się lepiej. Bieliki są w lepszym stanie, a młodszy nawet próbował jeść. Mamy nadzieję, że po rekonwalescencji bieliki wrócą na wolność – mówią leśnicy z Nadleśnictwa Tomaszów.

Niestety to nie pierwszy przypadek zatrucia bielików. Kilka tygodni temu znaleziono martwe bieliki na terenie pobliskiego Nadleśnictwa Narol.

Łącznie, w tamtej okolicy padły już trzy ptaki. Te chronione prawem drapieżniki leżały przy padłych, częściowo zjedzonych lisach. Prawdopodobnie wszystkie struły się trucizną, która również zabiła lisy.

bielik4

bielik3

bielik2

2018-02-19 18:40:05
(fot. Nadleśnictwo Tomaszów Lubelski)

6 komentarzy

  1. Bo zamiast zainwestować w lepsze zabezpieczenia dla kur czy innych ofiar lisów lepiej kupić truciznę. „Gołębiorzy” celowo pomijam bo to zupełnie inny stan umysłu. Dla takiego to każdy ptak drapieżny to „jaszczomb” czyhający na jego latające szczury.

  2. Na bank hodowca gołębi ostatnio strzelali do jastrzębi no bo wiatrówkę każdy ma.

  3. Nie wiem czy wiecie kto najczęściej truje dzikie drapole.
    Są to osoby odpowiedzialne między innymi za populację lisa. Lis robi szkody, są skargi ale w kole nie ma komu lisa strzelić bo tłumaczenie jest ze amunicja droga albo inne, przecież lisa nie zjedzą.
    Ale jak dzika można do lodówki wsadzić to nic im nie przeszkadza.
    Bierze się trupola z pobocza i podrzuca z farszem liskowi.
    Niestety inne zwierzęta tez padają ofiarą.
    A tu na przykład dowód.
    http://dziennik.lowiecki.pl/forum.php?f=11&t=141889&numer=210

  4. Myśliwi trują konkurencję…

  5. Może powiem trochę od innej strony. Mógł ktoś je otruć celowo, ale równie dobrze mogły upolować np. zatrutego gryzonia. W tym drugim przypadku i tak miały ogromne szczęście, że udało się je odratować. Obecnie są bowiem w sprzedaży dostępne tzw. trutki na szczury IV generacji, działające długo po spożyciu przez gryzonia, który pada daleko od miejsca spożycia tego świństwa. Skutek jest taki, że zanim taki szczur, mysza etc. zdąży paść często bywa upolowany i zjedzony przez kota, psa czy dzikie zwierzęta (w tym ściśle chronione ptaki drapieżne). Niestety, najczęściej dla takiego zwierzęcia (domowego czy dzikiego) nie ma już żadnego ratunku, co potwierdzają weterynarze. Głównym powodem jest brak skutecznego antidotum na tzw. trutki nowej generacji. Szokować może głupota urzędników, dopuszczających do produkcji i obrotu preparaty dla których praktycznie brak odtrutki. Jednak w naszym chorym państwie nic mnie już chyba nie zdziwi.

Z kraju