Piątek, 29 marca 202429/03/2024
690 680 960
690 680 960

Ksiądz oskarżony o jazdę po pijanemu nie przyszedł do sądu. Jego obrońca chce umorzenia sprawy

Dzisiaj przed Sądem Rejonowym Lublin-Zachód miał się rozpocząć proces księdza Leszka Sz., oskarżonego za kierowanie samochodem po pijanemu. Duchowny jednak nie stawił się w sądzie.

W poniedziałek rozpoczął się proces księdza Leszka Sz., proboszcza parafii przy ulicy Skierki w Lublinie, który jest oskarżony o prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Na rozprawę wezwani zostali świadkowie, którzy widzieli duchownego za kierownicą jak też funkcjonariusz lubelskiej drogówki, który zatrzymał księdza i przeprowadzał badanie alkomatem. Ksiądz Leszek Sz. nie stawił się jednak na sali sądowej, w wyniku czego proces nie mógł ruszyć z miejsca. Jego obrońca przedstawił zwolnienie lekarskie, z którego wynika, że do 20 października duchowny nie może brać udziału w czynnościach procesowych. Jednocześnie złożył wniosek o umorzenie sprawy, zapewniając, że jego klient jest niewinny. Sędzia odrzuciła postulaty adwokata.

Sprawa dotyczy wydarzeń z lutego b. roku, kiedy to jadący z rodziną mężczyzna, w ostatniej chwili dostrzegł rozpędzone audi, którego kierowca zignorował znaki drogowe i o mało nie doprowadził do wypadku. Tylko refleks mężczyzny sprawił, że nie doszło do zderzenia obu pojazdów. Gdy ruszył w dalszą drogę dostrzegł, że kierowca odjeżdżającego w kierunku ulicy Wileńskiej audi, nie potrafi utrzymać się na swoim pasie ruchu. Auto zjeżdżało też na krawężnik. Podejrzewając, że kierowca może być pod wpływem alkoholu ruszył za nim, jednocześnie powiadamiając o wszystkim policję.

Audi zajechało pod kościół przy ulicy Skierki, zaś jego kierowca szybkim krokiem miał skierować się na plebanię. Gdy na miejsce przyjechali funkcjonariusze, przez kilkanaście minut nikt nie chciał otworzyć drzwi. W końcu na zewnątrz wyszedł proboszcz Leszek S. Wyjaśnił, że to nie on jechał samochodem, tylko ktoś inny, kogo danych nie zna. Jednak świadek nie miał najmniejszych wątpliwości, że to właśnie 53-latek siedział za kierownicą audi.

Proboszcz został przetransportowany na komisariat, gdzie poddano go badaniu alkomatem. Wynik nie pozostawiał wątpliwości, miał on 2,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Ksiądz otrzymał wezwanie na komisariat celem złożenia zeznań a następnie został zwolniony do domu by wytrzeźwiał. Później w trakcie przesłuchania nie przyznał się do kierowania autem, tłumaczył, że w tym czasie nie on siedział za kierownicą pojazdu.

Gdy jako pierwsi opisaliśmy całe zdarzenie, ksiądz Leszek S. usiłował wpływać na naszych reporterów, by usunęli artykuł. Tłumaczył wtedy, że nikt go nie złapał za rękę. W momencie gdy przyjechali policjanci był na plebanii a świadkowie musieli wiedzieć za kierownicą kogoś innego. –Kluczyki do audi znajdują się na plebanii i są ogólnodostępne – wyjaśniał naszemu reporterowi proboszcz. Co więcej, wspomniał o osobie, która tego dnia rzekomo prowadziła auto. – Wiem kto to jest, ale nie powiem – dodał ksiądz. Proboszcz Leszek S. podważał również wynik badania tłumacząc, że nie miał 2,2 promila a nieco ponad promil (widział 1,1 mg na wyświetlaczu alkomatu).

Leszek S. ma postawiony zarzut prowadzenia pojazdu pod wpływem alkoholu. Oprócz utraty uprawnień grozi mu wysoka grzywna oraz do dwóch lat pozbawienia wolności.

(fot. lublin112)
2016-09-26 19:55:34

42 komentarze

  1. Chce umorzenia tylko dlatego,że jest proboszczem???????

  2. EASY – To po co dyskutujesz. Oj boli, boli.

  3. proboszcz powinien dawać przykład ludziom
    ,jak zgrzeszył to powinien poddać się karze a nie unikać odpowiedzialności
    po pijanemu mógł zabić człowieka
    budował kościół a tu takie auto? jeszcze nawalony
    po prostu taki ksiądz to kpina i jak tu chodzić do takiego kościoła?
    u Niego liczy się tylko kasa,młodzi małżonkowie wiedzą najlepiej

Z kraju