Czwartek, 28 marca 202428/03/2024
690 680 960
690 680 960

Idziesz do sklepu na zakupy? Sprawdzaj ceny na produktach

Inspekcja Handlowa na zlecenie Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przeprowadziła kontrolę 165 sklepów i stoisk z tradycyjną obsługą. Kontrolerzy sprawdzali jak sprzedawcy informuję o cenach i czy nie oszukują klientów.

Inspektorzy skontrolowali przede wszystkim sklepy, na które był skargi. Kontrole przeprowadzono w III kwartale 2017 r.

Jak się okazało sklepy z tradycyjną obsługą mają największy problem z podawaniem prawidłowych informacji o cenach na produktach. Powinny je umieszczać na wywieszce lub na towarze. Sprzedawcy nie wywiązują się z tego obowiązku najczęściej z powodu niewiedzy.

Inspektorzy wzięli pod lupę ponad 30 tys. produktów żywnościowych i mieli zastrzeżenia do ponad 6 tys. z nich (19,6 proc.). W przypadku aż 90,5 proc. zakwestionowanych towarów na wywieszkach brakowało informacji o tzw. cenie jednostkowej (np. za kilogram, litr), a przy co piątym (20 proc.) nie było żadnej informacji o cenie. W sklepach samoobsługowych IH odnotowała brak cen jednostkowych w przypadku 68 proc. zakwestionowanych produktów, a jakiejkolwiek wywieszki z ceną – w 26,7 proc.

Lepiej wypadły sklepy tradycyjne. Było w nich o połowę mniej takich nieprawidłowości, jak inna cena na półce, a inna przy kasie, oszustwa na wadze, doliczanie na paragonie rzeczy, których klient nie kupił. Takie przypadki kontrolerzy stwierdzili w 8,5 proc. sklepów z obsługą i w 17 proc. samoobsługowych.
Wypowiedź na temat kontroli Justyny Kurowskiej z departamentu Inspekcji Handlowej UOKiK


Porady dla konsumentów Justyny Kurowskiej z departamentu Inspekcji Handlowej UOKiK

 

Ogólnie wykryto nieprawidłowości w 78,2 proc. skontrolowanych sklepów z obsługą (wcześniej w 62,8 proc. samoobsługowych). W efekcie wydano 52 decyzje, w których ukarano przedsiębiorców za błędne informowanie o cenach – w sumie będzie ich to kosztować ponad 17,5 tys. zł. Inspektorzy nałożyli też 22 mandaty, w sumie 3100 zł, za niezalegalizowane wagi, czy brak informacji o tym, że alkohol szkodzi.

d66488ad

2018-02-10 11:31:03
(fot. pixabay.com, UOKiK)

13 komentarzy

  1. Ważyć „200 gram”, czyli to tak samo jak mieć „2 metr” wzrostu?

  2. ten proceder nigdy sie nie skonczy jak beda takie male kary.w leclerku nie raz musialem isc do biura obslugi klienta aby zglosic niezgodnosc

    • to niestety prawda, tylko wysokie kary finansowe wymuszą uczciwość na oszustach z marketów

    • Ten proceder nigdy się nie skończy do póki do póty,jedna osoba będzie wykonywała obowiązki za dwie lub trzy,zacznijmy od tego.

  3. W biedronce też jaskrawym pomarańczowym kolorem podkreślone promocje a jak dochodzi co do czego to na rachunku widnieją normalne ceny , ale komu chciałby się tracić swoj cenny czas za 1-2zł . Ciekawe ilu ludzi podobnie myśli… Jak już robią promocje i przyciągają ludzi na te swoje pomarańczowe etykiety to niech dopilnują , żeby na rachunku wszystko się zgadzało ! sytuacja właściwie notoryczna ale tak jak mówię , tylko emeryci mają czas wykłócać się o 1-2zł …

    • Maleńkim druczkiem na tych cenach napisane, że promocja tylko z karta Moja Biedronka. Nie masz karty nie ma promocji. Tylko szkoda, że przy kasie tego nie mówią i głupa palą.

    • W Biedronce często jest tak, że te pomarańczowe ceny dotyczą tylko wtedy, gdy zakupimy określoną ilość produktów. Jest to napisane małym druczkiem na samym dole. Taką samą praktykę stosują w Lidlu. Co innego jak kupujemy mięso, tu z kolei żeby przyciągnąć ceną oko klienta do droższych rzeczy, na tych pomarańczowych etykietach podawana jest cena za 100 gram. Trzeba dokładnie czytać. Co do biedry to często widuję, jak produkty przecenione (te co leżą w koszach) nie są opisane na tych plakietkach, nie ma ich ceny, co jest denerwujące z uwagi na to, że trzeba z każdym takim biegać do czytnika, który też nie zawsze działa. Ale to już jest ich strzał w plecy, chyba że ktoś naiwny kupi nie wiedząc ile coś kosztuje, ewentualnie można sprawdzić przy kasie.
      E Leclerc, tam z kolei moją uwagę zwróciło to, że często produkty takie jak sałatki są po prostu zepsute, lub mają uszkodzone opakowania. W dodatku ceny produktów są mocno wygórowane. Głównymi bywalcami są osoby starsze (nie ma co ukrywać, że na LSMach jest ich sporo), które często pewnie nie zwracają uwagi na ceny, chociaż słyszałem tez historię starszej kobiety, która w tym sklepie przez dłuższy okres wynosiła te same artykuły na jeden paragon, nie płacąc za nie.
      W Tesco nie jeden raz zdarzyło mi się zapłacić za jakiś produkt więcej niż było to napisane na opakowaniu (od kilku groszy do nawet kilku złotych). W dodatku kody naklejane na produkty przecenione często są błędne, przez co nie można ich kupić. Sklep zamiast zamiast je sprzedać po takiej cenie jaką przykleili woli je wyrzucić. Polecam tu korzystanie z kas samoobsługowych, można od razu sprawdzić czy cena się zgadza.
      Również w Auchanie spotkałem się z innymi cenami niż były przy produktach. Tutaj dodatkowo zwrócę uwagę na to, że te same produkty tego samego dnia na Czechowie bywają droższe o złotówkę niż te na Witosa. Tu jest jeszcze jeden chwyt marketingowy który zauważyłem, ceny produktów na weekendzie są często niższe niż na tygodniu, wiadomo że przez weekend więcej ludzi ciśnie na zakupy, więc utarg większy mimo że ceny niższe. Zobaczymy co zrobią od marca jak będą zamykać w niedziele, pewnie w sobotę przedłużą do 23 (mi to w sumie na rękę, w dzień szkoda czasu, żeby się szwędać po sklepach).
      Co do Stokrotek, Aldików, Carrefour i innych nie będę się wypowiadał, rzadko tam bywam.
      Mniejsze sklepy takie jak Żabki, Lewiatany, Freshe, Groszki wydają się być ok, ale wiem też, że zdarza się, aby nie było cen na produktach albo cena była inna, zawyżona, zależy jak kto prowadzi, to głównie franczyza.
      Te kary, które zostały nałożone to rzeczywiście śmiech na sali, dla hipermarketów to pierdnięcie zapłacić nawet te 17 tys. nawet gdyby każdy z nich musiał po tyle zapłacić, a nie w sumie. Może chociaż skarbówka coś tu zdziała.
      Pani Justyna dobrze prawi, lepiej sprawdzić cenę przed pójściem do kasy, o czym niestety często się zapomina jak goni nas czas i zmęczenie.

    • Jesteś pewien że dobrze czytasz paragon? Nie raz miałem skargę że ten produkt miał być w promocji a na paragonie jest normalna cena! Nikt jednak nie patrzy że np. na samym dole widnieje pozycja „RABAT MLEKO -5. ZŁ”

  4. Przedwczoraj w Leclercu zwróciłam uwagę na powidła śliwkowe z czekoladą, ale obok były naklejki z cenami ok. 4-5 zł. Na szczęście mój chłopak stwierdził, że woli sprawdzić i okazało się, że powidło kosztowało ponad 8 zł, zaś na półce nigdzie takiej ceny nie było. Tez często mają wywieszki z promocją, a na kasie cena normalna, bo nie zdążyli ceny zmienić.

  5. W tesco ju wiele razy sie nacielem inna cena na polkach a przy kasie cena duzo wysza

  6. Szwagier Paderyszczyka siory Mańki brat rodzony

    Nie tylko w takuch sklepach są przekręty, ja miałem taką sytuację w OBI, kupowałem listwy przypodłogowe, w przegrodzie z niższą ceną jakieś takie ekskluzif, więc myślę sprawdzę cenę i się okazuje że prawie 2 razy droższe, pytam pracownika czego tak jest , i czy nie mógł by poprawnie przełożyć tych listew, a on na to że to są odgórnie dyrektywy, W prawdzie na dnie były że 3 szt. tego chłamu ale wcale nie było ich widać, a potem się tłumaczą że klient poprzekładał. Trzeba uważać, bo gdy kupuje się zakupy za 2-3 tyś. nie zauważy się przy kasie że za coś się zapłaciło 80 czy 100 zł więcej albo nie chce się z tym całym mandżurem wracać i wymieniać asortymentu. O to im chodzi, zresztą z tego co się orientuję oni są specjalnie szkoleni jak oszukiwać klientów.

    • No to kiepsko się orientujesz. Obi ma to do siebie, że mają po prostu bałagan na pólkach. Klient przychodzi, wszystko „ogląda” po czym odkłada nie na swoje miejsce tylko gdzie popadnie. Zresztą nie tylko w Obi. Wszędzie tak jest! Brudasy – nie moje, więc nie muszę szanować czyjejś pracy. A później pretensja drugiego Klienta, że coś leży nie pod swoją etykietą cenową, a sprzedawca nie będzie chodził za każdym i sprawdzał na bieżąco co on tam przekłada.

  7. Romek Bardzo Wesoły

    Zapraszam kontrole do zamojskich Społemów i Lewiatanów. Polskie sieci najbardziej kantują. Sprawdzić ceny nie ma jak, bo czytników kodów kreskowych brak, a nawet jak są, to komunikat: towaru nie znaleziono. Cena na półce to jedno, a na kasie naliczą 30-50% więcej. Rozbój w biały dzień!

Z kraju