Chciał odzyskać pieniądze za pogryzione buty. Pies ze związanymi łapami był przywiązany do kaloryfera

Wszystko wydarzyło się w czasie, kiedy mieszkanka Lublina udała się na kilkudniowy wyjazd. Swoją ośmiomiesięczną suczkę oddała pod opiekę rodzinie. Kiedy jednak wróciła, jej pupila nie było. Kobieta podejrzewając, że za zniknięcie suczki może być odpowiedzialny 21-latek, który wynajmował pokój u jej rodziny, powiadomiła o wszystkim policję.

Jako dowód przedstawiła też wiadomości mms, które otrzymała od mężczyzny. Na zdjęciach widać było jej psa, który miał związane tylne łapy i przymocowany był do grzejnika. Na szczęście suczka została odnaleziona. Była pozostawiona w rejonie jednego z wiaduktów pod Lublinem. Zaopiekowali się nią m.in. mieszkające w pobliżu osoby, a później trafiła do hotelu dla zwierząt.

Policjanci z VII komisariatu zatrzymali i przesłuchali mężczyznę. Nie przyznał się on jednak do porzucenia zwierzęcia. Twierdził, że wypuścił zwierzę na balkon, z którego ono prawdopodobnie uciekło. Z kolei wiadomości, jakie wysłał do kobiety tłumaczył tym, że pies pogryzł mu buty i chciał odzyskać za nie pieniądze.

21-latek usłyszał zarzuty znęcania się nad zwierzęciem oraz stosowania groźby w celu zmuszenia właścicielki psa do określonego zachowania. Za te przestępstwa grozi mu kara do 3 lat pozbawienia wolności.

(fot. ilustr. lublin112.pl)
2018-08-17 14:26:56