Piątek, 29 marca 202429/03/2024
690 680 960
690 680 960

Było ich tysiące, pozostało kilka sztuk. W najbliższych dniach też zostaną zlikwidowane

Jeszcze kilkanaście lat temu było ich tysiące w każdym mieście. Obecnie publicznych aparatów telefonicznych pozostało zaledwie kilka, jednak rozpoczęło się już odliczanie ich ostatnich dni.

Przed laty były stałym punktem zarówno każdego dużego miasta, jak też małej miejscowości. W 2000 roku w całym kraju dostępnych było ponad 95 tys. publicznych aparatów telefonicznych. O ich popularności świadczy fakt, iż w przeciągu jednego roku z każdego automatu wykonanych było średnio ponad 12 tys. impulsów. Impuls to 3 minuty, więc daje to 36 tys. minut rozmowy. Łącznie klienci wydzwaniali rocznie ze wszystkich urządzeń ponad miliard impulsów.

Wszystko zaczęło się zmieniać w 2008 roku, kiedy to coraz popularniejsze stawały się telefony komórkowe. Z roku na rok z publicznych automatów telefonicznych korzystało coraz mniej osób. Dlatego też, głównie ze względu na wysokie koszty utrzymania przy braku wpływów, zaczęto demontować te, które nie były używane, bądź też w znikomym stopniu ktoś z nich korzystał. W 2014 roku w Polsce pozostało już tylko 14 059 automatów, w 2015 roku 6 442 z czego 2178 na wsiach, zaś w roku ubiegłym 4200. Znajdowały się już jedynie w więzieniach, zakładach zamkniętych oraz na oddziałach szpitalnych, do tego po jednym aparacie w niektórych gminach.

Obecnie pozostało jedynie kilka publicznych aparatów telefonicznych. Jednak i one w najbliższych dniach zostaną zdemontowane.

– Już tylko w dwóch województwach: wielkopolskim i lubelskim zostało kilka automatów telefonicznych. Planujemy je zlikwidować do końca września – wyjaśnia Wojtek Jabczyński, rzecznik Orange do której to należą urządzenia.

Większość z nich trafia na złom, pojedyncze w ręce pasjonatów.

(fot. archiwum)
2017-08-20 11:12:11

17 komentarzy

  1. Komórki „załatwiły” nie tylko automat telefoniczne, telefonów TP S.A. zbyt przywiązanych do kabli też coraz mniej, a sama firma też „robi bokami” i lada rok, a zbankrutuje.

  2. Absolwent Wyższej Szkoły Szczerzenia Zębów w Uśmiechu

    Pamiętam jedna z reklam dawnej „Idei” – „nie szukaj budki telefonicznej, teraz możesz mieć ją w kieszeni”.

  3. Likwidacja jest błędem. Po zamachu na WTC, gdy zamarł sygnał sieci komórkowych to dzięki budkom telefonicznym była jakakolwiek łączność.

    • w 2001 w polsce tez byla lacznosc dzieki tym budkom :v

    • Gadasz bzdury. Zaden sygnal nie zamarl, chodzilo o to ze wszyscy zabrali sie za dzwonienie i siec byla przeciazona, teraz jest o wiele lepsza technologia polaczen (cyfrowa a nie analogowa) i praktycznie nie istnieje przeciazenie sieci przez polaczenia telefoniczne.. A skoro jestes tak przywiazamy do budek telefonicznych to plac za ich utrzymanie obstawiam ze kilka tys rocznie za sztuke.

      • Minely lata. Zadzwon w sylwestra cyfrorym połaczeniem jak powiadasz to predzej dzwoniac dwa razy w parapet trzy razy w rynne odezwie sie ktos z sasiadow niz przez kom bo znowu siec przeciazona jak przy zamachach.

    • Zygać mi się chce jak ciągle słyszę o zamachu WTC.Kłamstwo powtórzone tysiące razy staje się prawdą.
      https://www.youtube.com/watch?v=9Z36s0yLe9A

  4. Maszyny znowu kombinują, próbując utrudnić rebeliantom z Syjonu wchodzenie i wychodzenie z matrixa

  5. Automaty powinny być na monety, a rozmowa krosowana przez internet (1zł- godzina gadania) każdy by ta tym skorzystał.

  6. A więc budki to już historyczna sprawa…

  7. student politechniki

    A co jeśli toś nie ma popularnej komórki? Warszawskie elyty myślą, że wszyscy są tacy sami jak oni. Z pokolenia 70+ jest wiele osób, które nie ma telefonu komórkowego, internetu czy prawa jazdy. Jak ktoś ma dziarskiego dziadka, który dzięki członkostwu w PZPR skończył studia i zrobił karierę, a jego emerytura wynosi ponad 3000 brutto to niech nie myśli, że każdego dziadek jest taki sam. W społeczeństwie wciąż żyją osoby które mają skończone 7 klas albo i mniej.

    • nie byłem w pzpr skończyłem studia nie zrobiłem kariery mam emeryturę netto 3300 i mam komórkę i co?

    • Jak już to 8 klas a skoro ty umiesz pisać kom to polecam udać się do szkoły by robić to poprawnie ha ha ha

      • student politechniki

        Przed wojną i po wojnie do 1961 roku podstawówka (szkoła powszechna) trwała 7 lat, a obowiązek szkolny obejmował dzieci i młodzież między 7 a 14 rokiem życia. Dopiero w 1961 roku wprowadzono 8 klasę, a na młodzież nałożono obowiązek kontynuowania obowiązku szkolnego do 18 roku życia zmuszając tym samym do kształcenia się po skończeniu podstawówki przynajmniej w szkole przygotowującej do przysposobienia zawodowego i rozwijając (upowszechniając) szkolnictwo zawodowe wśród młodzieży. Oczywiście przez cały czas jako alternatywa dla bardziej uzdolnionej młodzieży (bardziej ustosunkowanej politycznie) było technikum bądź ogólniak.

  8. Foto z Kazimierza Dolnego 😉

  9. Molibdenowy Mateusz

    W 2005 a nawet wcześniej od kiedy w wprowadzono karty prepaid zrobił się bum na komórki, używane telefony można było kupić już za kilkadziesiąt złotych na allegro, do tego karta, jakiś pakiet minut czy smsy, i co lepsze, nie chciałeś dzwonić, nie doładowywałeś konta, a i tak inni mogli dzwonić do Ciebie. Ta opcja jest i dzisiaj, jednak przestała być, aż tak opłacalna jak abonament, który obecnie nie jest już aż tak wysoki i nie ogranicza tak abonenta. Tak samo telefony stacjonarne, obecnie większość to Voipy, stare sieci funkcjonują jeszcze na wsiach, gdzie Orange nie opłaca się chyba pakować kasy w modernizację. Lepiej wydać ją na agenta, który wciśnie ciemnym ludziom kit byle kupili abonament, gościu wyrobi target, a potem zamiast internetu 10 czy więcej Mbps jak maja na umowie będą mieli 1, na co dowiedzą się na infolinii, że sieć jest stara i więcej się niestety nie da. Standardowy „chłit martetindody”. Podobanie zresztą jest z zasięgami LTE, w naszym województwie jest jeszcze sporo miejsc gdzie go brakuje. Szczegolnie wkurzające to jest jak jadę PKP w którym jest niby WiFi, ale i tak sieć w pociągu korzysta z neta mobilnego. Prawie całą drogę z Warszawy do Lublina ciężko jest złapać zasięg. Wracając do tematu to pamiętam jak zbieralo się karty telefoniczne, jeszcze te z paskiem magnetycznym, czasem ktoś też zostawiał na budce całkiem nieźle unikaty. Można było potem je sprzedać u gościa na dworcu głównym w budzie z numizmatami.

Z kraju